piątek, 12 października 2012

Zakończone kuracje

Niestety z powodu kompletnego braku czasu mam okropne opóźnienie z tym postem ^^. Kilka słów o zakończonych kuracjach chciałam napisać już dużo wcześniej. Szczególnie, że aktualnie rozpoczęłam dwie nowe kuracje - piję drożdże piwne i łykam kapsułki z olejem z wiesiołka.

Tran

Kuracja tranowa (TU można poczytać)  była najdłuższa - trwała około półtora miesiąca i stosowałam ją w sierpniu i we wrześniu (zakończyłam ją, gdyż lekarka zaleciła mi łykanie oleju z wiesiołka, a nie chciałam aż tak bardzo mieszać). 
Po tranie zauważyłam najwięcej pozytywnych efektów. Przede wszystkim poczułam nawilżenie skóry twarzy - po myciu bez nałożenia kremu nawilżającego skóra nie była przesuszona, przestał mi pękać naskórek i złagodziły się zmiany zapalne, zaczął również zanikać trądzik. Jedynie trochę bałam się przedawkowania witaminy A, ale znów nie brałam zawyżonej dawki tranu i trzymałam się ściśle wskazań producenta. Do tranu jeszcze wrócę, jak zakończę kurację wiesiołkową.

Calcium pantothenicum

Kurację Calcium pantothenicum zaczęłam 15 lipca i potrwała do 15 sierpnia. Brałam maksymalną dawkę, czyli 2 tabletki 3 razy dziennie.
Według mnie ta kuracja była przede wszystkim zbyt krótka. Nie zaobserwowałam żadnych efektów związanych z szybszym porostem włosów - w tym okresie urosły standardowo - około 1 cm w przeciągu miesiąca. Możliwe, że mam tak duże niedobory witamin (co zaczęłam podejrzewać aktualnie przy jedzeniu wręcz ogromnych ilości owoców - głównie jabłek i popijaniu drożdży browarniczych, które okazały się wręcz zbawienne dla mojej cery :D), że włosy w ogóle nie dostały swojej porcji witaminy... prawdopodobnie wrócę do tych tabletek za jakiś czas :).

 Żelatyna

Kuracja żelatynowa (TU można poczytać o akcji, a TU o wrażeniach) trwała u mnie miesiąc, od 24 lipca do 24 sierpnia. Piłam wieczorem jedną herbatkę z dzikiej róży z jedną łyżeczką żelatyny.
Miesięczna kuracja żelatyną spożywczą niestety zakończyła się bardzo źle dla mojej cery - na twarzy miałam spory wysyp, który bardzo ciężko było mi okiełznać. Na włosy, czy paznokcie nie zadziałała wcale. Jedynym plusem jaki zaobserwowałam podczas dostarczania żelatyny było prawie zupełne ustąpienie bólu stawów kolanowych. Na szczęście nie jest to u mnie jakiś straszny, czy częsty problem i można go wyeliminować innymi drogami :). Na pewno nie poddam się z wewnętrznym testowaniem nowych produktów, ale żelatynę będę stosowała wyłącznie zewnętrznie ;).

Jakie kuracje wewnętrzne stosujecie? :)
Pozdrawiam cieplutko w ten chłodny poranek ;)

18 komentarzy:

  1. Drożdże. Miałam wprost wysyp baby hair.
    Teraz spóbuję siemienia lnianego.
    Poza tym suplementuję. Ale nie tymi drogimi, tylko za góra 20 zł. (kupuję dużo suplementów, bo nie jem mięsa, ani nie piję mleka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drożdże jak na razie bardzo dobrze wpłynęły na stan mojej skóry :) Siemię lniane już kiedyś przyjmowałam i niedługo pewnie do niego wrócę :) Powodzenia! :)

      Usuń
    2. Siemię lniane przyjmowałam kila lat temu ze względu na żołądek. To niestety nie były czasy kiedy zwracałam większą uwagę na moje włosy. Pamiętam jedynie, że w tamtym czasookresie były w dość dobrym stanie (musiałam koniecznie zmienić wtedy dietę na prożołądkową, która głównie opierała się na zdrowych domowych i lekkostrawnych produktach co w znacznym stopniu wpłynęło na stan włosów). Teraz chcę wrócić do jedzenia siemienia lnianego i tym razem będę obserwowała jak działa na moje włosy :).

      Usuń
    3. Pewnie :) Chociaż to trochę potrwa ;)

      Usuń
  2. Ja łykam tran i biorę suplement fin Evocaps, dodatkowo piję drożdże, galaretkę i skrzypokrzywę. Ciekawa jestem CP, pewnie spróbuję po zakończeniu obecnych kuracji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej nie mieszać za dużo - później nie wiadomo co faktycznie pomaga a co szkodzi ;) Czy galaretka przynosi jakieś korzyści Twoim włosom, paznokciom i skórze twarzy? Ja się strasznie na żelatynie przejechałam :(

      Usuń
  3. też stosuję cp, ale jak skończę opakowanie zabieram się za silicę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o silice i jestem ciekawa jej działania.

      Usuń
  4. A skąd wzięłaś drożdże piwne, bo ja swego czasu szukałam i nie znalazłam? A tran rzeczywiście świetny, tylko ciągle o nim zapominam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z firmy Interyeast :) W aptece, czy zielarni znalazłam tylko tabletki, a zależało mi na drożdżach w proszku.

      Usuń
  5. Na żelatynę bym się nie skusiła :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na zmianę wsuwam tran, oliwę i kiełki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam kiełki :) Szczególnie zimową porą kiedy ciężko jest dostarczyć do organizmu naturalne minerały i witaminy.

      Usuń
  7. mam tran i chyba zacznę go łykac wreszcie :) zachęciłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A któś próbował lamp Bioptron do naświetlania i koloroterapii? Pomagają na tyle schorzeń, zarówno potencjalnych jak i już faktycznie istniejących, że trudno było mi uwierzyć. Aż spróbowałam naświetlań skóry, lampą pożyczoną od mojej mamy. I wiecie co? Zastąpiło mi to mnóstwa zabiegów, stresu, zakupów zbędnych kosmetyków i leków. Wspaniała sprawa. Teraz mam swoją własną i szczerze polecam, bo jestem chodzącym przykładem na skuteczność metody. Spróbujcie bo warto. Dla zdrowia i oszczędności!
    Monika

    OdpowiedzUsuń