Niestety zamiast maceratu z zielonej herbaty dotarł do mnie macerat z nagietka (jestem niezadowolona z tego faktu, ale cóż zrobić...).
Po rozpakowaniu półproduktów z opakowania przystąpiłam do rozlewania ich do odpowiednich zlewek. Na zdjęciu rozlewanie półproduktów fazy A (olejowej) do zlewki.
Fazy A i B w osobnych zlewkach.
Obie zlewki włożyłam do garnka i powoli podgrzewałam na małym ogniu na kuchence. Niestety okazało się, że faza olejowa się o wiele dłużej rozpuszcza i powinnam początkowo tylko ją podgrzewać. Niestety pozostałam z rozpuszczoną fazą B i totalnie nieruszoną fazą A, którą przez dość długi czas próbowałam rozpuścić ^^'.
Po szczęśliwym rozpuszczeniu i podgrzaniu obu faz zlałam je do jednej zlewki (fazę olejową A do fazy wodnej B) i zmieszałam mini mikserem do uzyskania gęstej pianki.
Krem wyszedł bardzo fajny - lekki, delikatnie pachnący różami :) Użyłam go dopiero trzy razy (na noc), więc na efekty będę musiała trochę poczekać i na pewno zdam recenzję jak ten krem zadziałał na moją wymagającą skórę twarzy :).
Dzisiaj rozpoczyna się akcja zapuszczania włosów - trzymam kciuki za wszystkich biorących w niej udział :D
Również od jakiegoś czasu mnie kusi ten krem, ale póki co nie zamawiam bo działam z kwasem mlekowym :)
OdpowiedzUsuńO! Jakie jest działanie kwasu mlekowego?:) Polecałabyś do skóry skłonnej do zapychania i trądziku?
UsuńMasz bardzo ładne włosy :) Jakie fajne loczki! Kremy swojego czasu (jakieś 2 lata temu) robiłam na zajęciach na uczelni, robiłam w moździeżu powoli wkręcając wodę w fazę tluszczową. Ale to było upierdliwe i brudzące!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Włosy na zdjęciu jeszcze schły, bo czapka mi przemokła na dzisiejszym deszczu ^^'. Fajne zajęcia na uczelni miałaś *.* zazdroszczę! :)
UsuńJestem ciekawa efektów po tym kremie :)
OdpowiedzUsuńJa też :) Na pewno napiszę za jakiś czas jak się krem sprawuje :).
Usuńprawie jak labolatorium dextera ;D
OdpowiedzUsuńTak też się czułam ;).
UsuńTo prawda, prawie jak laboratorium
OdpowiedzUsuń