Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zrobiłam sama. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zrobiłam sama. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 1 listopada 2012

Fotorelacja: Krem z kwasem migdałowym ZSK

Jakiś czas temu zamówiłam ze strony ZSK skompletowane półprodukty do samodzielnego przygotowania kremu z kwasem migdałowym (pisałam o zakupach TU). Na stronie ZSK można o tym kremie poczytać TU. W niedzielę w końcu zebrałam się w sobie i go upichciłam :). Poniżej przedstawiam fotorelację z zabawy w małego chemika na poziomie super podstawowym ;).





Niestety zamiast maceratu z zielonej herbaty dotarł do mnie macerat z nagietka (jestem niezadowolona z tego faktu, ale cóż zrobić...).












Po rozpakowaniu półproduktów z opakowania przystąpiłam do rozlewania ich do odpowiednich zlewek. Na zdjęciu rozlewanie półproduktów fazy A (olejowej) do zlewki.














Fazy A i B w osobnych zlewkach.








Obie zlewki włożyłam do garnka i powoli podgrzewałam na małym ogniu na kuchence. Niestety okazało się, że faza olejowa się o wiele dłużej rozpuszcza i powinnam początkowo tylko ją podgrzewać. Niestety pozostałam z rozpuszczoną fazą B i totalnie nieruszoną fazą A, którą przez dość długi czas próbowałam rozpuścić ^^'.





Po szczęśliwym rozpuszczeniu i podgrzaniu obu faz zlałam je do jednej zlewki (fazę olejową A do fazy wodnej B) i zmieszałam mini mikserem do uzyskania gęstej pianki.  













Krem wyszedł bardzo fajny - lekki, delikatnie pachnący różami :) Użyłam go dopiero trzy razy (na noc), więc na efekty będę musiała trochę poczekać i na pewno zdam recenzję jak ten krem zadziałał na moją wymagającą skórę twarzy :).

Dzisiaj rozpoczyna się akcja zapuszczania włosów - trzymam kciuki za wszystkich biorących w niej udział :D


niedziela, 30 września 2012

Płukanka, mgiełka i wcierka z kłącza tataraku

Stosunkowo niedawno pojawił się u mnie problem z nadmierną ucieczką włosów z głowy. Nie jest to duże spustoszenie, ale jednak ;). Myślę, że nadmierne wypadanie włosów może mieć związek z nadejściem jesieni, gdyż co prawda zmieniłam dietę, ale wprowadziłam sporo produktów bogatych w witaminy i składniki mineralne. Raczej nie zmieniłam pielęgnacji, a już na pewno pielęgnacji skóry głowy.




Kłącze tataraku - właściwości

wewnętrzne:
  • pobudza wydzielanie soku żołądkowego
  • usprawnia trawienie i wchłanianie pokarmów
  • wpływa na wytwarzanie żółci
zewnętrzne:
  • zapobiega wypadaniu włosów
  • leczy łupież
  • łagodzi skutki łojotokowego zapalenia skóry
  • olejek tatarakowy ma działanie przeciwbólowe





Zalecenia producenta

Zastosowanie: do kąpieli relaksacyjno - odprężających. Do mycia głowy odwarem w zwalczaniu łupieżu, wypadaniu włosów. Do pielęgnacji włosów - nadaje włosom połysk i puszystość.

Sposób użycia: 4 łyżki kłącza zalać litrem wody, zagotować, odstawić pod przykryciem na 15 minut i przecedzić.
Moja kuracja kłączem tataraku

Wczoraj zrobiłam pierwszy napar na kurację. Dwie łyżki kłącza tataraku gotowałam przez 5 minut w 2 szklankach wody i odstawiłam do naciągnięcia na 15 minut. W międzyczasie umyłam włosy i z części naparu zrobiłam płukankę do włosów. Po przestygnięciu resztę przelałam do buteleczki po odżywce w spray'u dodałam po dwie krople keratyny, kwasu hialuronowego i d-pantenolu. Aplikowałam dość obficie bezpośrednio na skórę głowy oraz włosy 2 razy w ciągu dnia. Dziś z rana użyłam tej odżywki po raz trzeci.

Trzy użycia to zbyt krótki czas, aby stwierdzić jak specyfik faktycznie działa na wypadanie włosów, ale mam duże nadzieje :). Pomimo masażu, jaki wykonuje podczas aplikacji nie zauważyłam nadmiernego wypadania włosów (co wcześniej miało miejsce przy tego typu czynnościach). Zauważyłam do tej pory, że włosy faktycznie błyszczą i są sypkie po zastosowaniu odżywki :). Nie zauważyłam przesuszenia włosów na długości, czy przetłuszczenia skóry głowy z czego jestem bardzo zadowolona.

Stosujecie płukanki ziołowe? Jakie specyfiki na wypadanie włosów polecacie? :)